MAYSHA STUDIO

piątek, 27 maja 2011

A few postcards from Silesia...



Południowe słońce, niesamowite kontrasty krajobrazów i radość tym większa, że przypadkowo zaobserwowany śnieg jakoś niespecjalnie miał ochotę odpuścić, pomimo że to już majowy finisz...
Jednak zupełnie nie potrafię zrozumieć fenomenu polskich dróg, bo po pierwsze obowiązkowy punkt programu: slalom międzydziurowy, a po drugie, gdy tylko człowiek dostrzeże temat i koniecznie chciałby się zatrzymać, to jakimś dziwnym trafem okazuje się, że przez najbliższe trzy kilometry znaki drogowe złośliwie nie przewidują takiej możliwości.
A już potem z innej - tej wymuszonej najbliższej perspektywy, rzeczywistość wygląda zazwyczaj dość przeciętnie, a więc i ochota na zdjęcia mija niczym kolejne kilometry wciąż niedokończonej autostrady.
Na tą okoliczność rower jest wspaniałą alternatywą, pod warunkiem jednak, że nie ma się do przejechania 500 km.






Można nawet pozostać w klimatach śląsko-toskańskich:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz